W ostatnim tygodniu sierpnia 1939 roku czuło się już zapach wojny. Na wielu stadionach zakwaterowano wojsko, wielu sportowców zmobilizowano do armii. Rozgrywki I ligi piłki nożnej dotarły do 12. serii. Dwa występujące w nich warszawskie zespoły, Polonia i Warszawianka, zajmowały odpowiednio 7. i 9. miejsce. O Polonii mówiło się, że to drużyna przyszłości i roztaczano przed nią świetlaną perspektywę, na Warszawiankę machano ręką, uważając, że jak zwykle będzie bronić się (szczęśliwie!) przed spadkiem.
Mimo napiętej międzynarodowej atmosfery, 27 sierpnia na stadionie Wojska Polskiego rozegrano ostatni międzypaństwowy mecz w II RP: Polska – Węgry. Ku radości kibiców biało-czerwoni wygrali z uznawanym za potęgę rywalem 4:2. Trzy bramki dla Polski zdobył Ernest Wilimowski. W meczu wystąpiło trzech piłkarzy warszawskich – Henryk Jaźnicki i Władysław Szczepaniak z Polonii oraz Stanisław Baran z Warszawianki. Następny, planowany na 3 września, mecz Polski z Bułgarią, ze zrozumiałych względów odwołano.
Zmobilizowani do wojska sportowcy zamienili strój sportowy na mundur. Złoty medalista olimpijski, lekkoatleta Janusz Kusociński (Warszawianka) służył w obronie Mokotowa w obsłudze karabinu maszynowego. „Złota” lekkoatletka Halina Konopacka (AZS) pomagała w niebezpiecznej misji ewakuacji polskiego złota na Zachód. Ostatni prezes Warszawskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej płk. Karol Rudolf (1886-1952) dostał się do niewoli, podobnie jak prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej gen. Władysław Bończa-Uzdowski (1887-1957). Prezes warszawskiej
Polonii Kazimierz Sosnkowski (1885-1969) szczęśliwie przedostał się przez granicę węgierską i w 1943 roku został naczelnym wodzem.
Tymczasem w nowo powołanym przez okupanta marionetkowym państwie – Generalnym Gubernatorstwie – wszelkie rozgrywki zostały zabronione, a polskie kluby – rozwiązane. Ich majątek przejęły władze niemieckie.
Wrzesień 1939 roku przyniósł Warszawie tysiące poległych i rannych, zrujnowaną infrastrukturę miejską i kilkunastoprocentową stratę w budynkach mieszkalnych. Codzienne życie w czasie okupacji znaczyły odtąd egzekucje, łapanki, wywózki do obozów i na prace przymusowe. Likwidacja getta spowodowała wymordowanie praktycznie całej kilkusettysięcznej społeczności żydowskiej Warszawy. Z kolei w wyniku Powstania Warszawskiego śmierć poniosło co najmniej 120 tys. warszawiaków – w większości rozstrzeliwanych przez Niemców cywilów. Około 500 tys. pozostałych przy życiu okupanci wypędzili z miasta i rozpoczęli planową akcję burzenia Warszawy.
Przekraczająca w styczniu 1945 r. Wisłę Armia Czerwona zastała wyludnione ruiny – 84% budynków lewobrzeżnej Warszawy zostało zniszczonych. Wycofujący się Niemcy zburzyli niemal wszystkie zabytki, obiekty kultury, obiekty użyteczności publicznej, zakłady przemysłowe i szkoły, wysadzili wszystkie mosty
i dworce kolejowe. Warszawa miała przestać istnieć.
Podjęta na początku XXI wieku próba oszacowania strat materialnych stolicy przyniosła liczby 45,3 lub nawet 54 miliardów dolarów (według dzisiejszej wartości).
W pierwszych miesiącach okupacji władza niemiecka stosowała ogólne wytyczne NSDAP, mówiące, że istnienie polskich związków gimnastycznych i sportowych nie leży w interesie faszystowskich Niemiec. Dopiero drugiego roku okupacji pełnomocnik ds. sportu w Generalnym Gubernatorstwie Georg Niffka wydał oświadczenie: Polacy nie mogą uprawiać sportu w ramach organizacji. Naturalnie, każdy może osobiście uprawiać kulturę sportową.
Oznaczało to, że dla Polaków wszelkie imprezy sportowe są zakazane. Nie czekając na oficjalne dyrektywy okupantów, w 1940 i 1941 roku warszawiacy spontanicznie organizowali piłkarskie mecze, a nawet miniturnieje. Jak wspominał ich uczestnik Leszek Rylski, „w 1940 roku na Polu Mokotowskim co sobotę i niedzielę odbywał się turniej. Naturalnie bramki były z listew, wbijane na czas meczu i później zdejmowane”.
Korzystając z majątku zabranego polskim klubom, rozgrywki rozpoczęły stworzone przez okupanta zespoły niemieckie. Swoje drużyny miały więc: Wehrmacht, Gestapo, SS, Luftwaffe, niemieccy kolejarze i wszelkie niemieckie jednostki pomocnicze. Według gubernatora dystryktu warszawskiego Ludwiga Fischera jesienią 1940 roku w Warszawie i okolicach działało aż 35 niemieckich klubów zrzeszających 5000 członków. Do klubów tych mogli należeć tylko Niemcy, a oglądanie sportowych zmagań objęte było klauzulą „Nur fur Deutsche”. Stadion Wojska Polskiego przy ul. Łazienkowskiej stał się teraz sportową areną Wehrmachtu, a na obiekcie tym gospodarzył znany z filmu Polańskiego „Pianista” Wilm Hosenfeld. Stadion Polonii przejęła policja niemiecka i gestapo, a stadion AZS – niemieccy kolejarze. Inne stadiony (np. żydowskiego Makabi i socjalistycznej Skry) okupanci zamienili w pola warzywne.
W najgorszej sytuacji znajdowała się ludność żydowska. Stłoczona w getcie, pozbawiona była jakiejkolwiek możliwości uprawiania kultury fizycznej. W przedwojennej Warszawie działało około 30 klubów żydowskich mających sekcje piłkarskie. Teraz niemal wszyscy sportowcy Hapoelu, Makabi, Bejtaru, Gwiazdy czy Jutrzni ginęli w obozach śmierci. Nieliczni, dzięki pomocy Żegoty lub polskich przyjaciół, ukrywali się po stronie aryjskiej. Na stadionie Makabi okupanci nakazali urządzić ogródki działkowe.
Dramat żydowskich sportowców oddaje historia wybitnego szachisty Dawida Przepiórki. W styczniu 1940 roku wraz z innymi miłośnikami szachów (około 30 osób) został aresztowany przez gestapo w kawiarni szachowej przy ulicy Marszałkowskiej 76. Osadzony na Pawiaku, był torturowany. Na kilka godzin przed wywiezieniem na egzekucję do Palmir został zmuszony do rozegrania partii szachów z pilnującym go niemieckim oprawcą. Figury szachowe przestawiał połamanymi podczas śledztwa palcami.
Aby okupacyjne rozgrywki nabrały bardziej zorganizowanego wymiaru, pod koniec 1941 roku zebrała się w mieszkaniu Alfreda Nowakowskiego przy ul. Kruczej 37 grupa entuzjastów warszawskiego futbolu. Uchwalili powstanie konspiracyjnego Warszawskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, który poprowadzić miał rozgrywki A i B klasy. Nieoficjalnym lokalem kontaktowym miała być budka bazarowa Stanisława Masznera nieopodal Hali Mirowskiej.
Dla Niemców piłkarskie mecze wyglądały jak spotkania przypadkowych drużyn i tylko sami gracze oraz wtajemniczeni kibice wiedzieli, że są to regularne rozgrywki. W mistrzostwach Warszawy w 1942 roku wzięło udział 8 drużyn rozgrywających mecze systemem każdy z każdym. Turniej wygrała Polonia przed Okęciem i Olimpią z Grochowa.
Analizując składy ówczesnych drużyn, natknąć się można na zaskakujące nazwiska – w okupacyjny futbol grali: późniejszy wybitny aktor i reżyser Andrzej Łapicki (był bramkarzem Błysku) oraz pisarz i varsavianista Olgierd Budrewicz (Promyk Żoliborz).
Rozgrywki stały się niezwykle popularne. Najciekawsze mecze oglądało zwykle około 2 tysięcy osób. Klasę A powiększono do 10 drużyn, a w Klasie B grano w dwóch grupach po 10 zespołów. Nie było biletów,
ale na najważniejszych meczach oddelegowany działacz zbierał do czapki „co łaska”. W ten sposób uzyskiwano fundusze na opłacenie sędziego oraz strzegących bezpieczeństwa obserwatorów. Gdy zauważono nadjeżdżającą niemiecką żandarmerię, mecz przerywano, a widzowie natychmiast rozchodzili się. Część pieniędzy otrzymywali także piłkarze, zrywając tym samym z przedwojennym modelem czystego amatorstwa.
W 1940 i 1941 roku piłkarze przedwojennych „Czarnych Koszul” grali głównie w drużynach Czarni i Bimber, które uchodziły za najsilniejsze w pierwszych dwóch latach okupacji. W grudniu 1941 roku poloniści postanowili zjednoczyć oba zespoły i wystąpić pod swoją historyczną nazwą, mając w składzie gwiazdy: Władysława Szczepaniaka, Zenona Odrowąża i Zdzisława Gierwatowskiego. Z pomocą dawnych piłkarzy i działaczy: Jana Habicha, Stanisława Masznera i Kazimierza Lecha, udało się stworzyć silną drużynę, która w latach 1942 i 1943 zdobyła konspiracyjne mistrzostwo Warszawy.
Jednym z przyjaciół Polonii był Adolf Dymsza, popularny aktor filmowy i teatralny, przed wojną pomocnik rezerwowej drużyny „Czarnych Koszul”. Starał się pomagać okupacyjnej Polonii, finansując zakup sprzętu sportowego.
Wśród największych rywali Polonii znalazły się takie drużyny jak Wawel, Grochów, Okęcie, Marymont, Korona i Piaseczno.
To zespół grający już od 1940 roku. Założyli go szesnasto-, osiemnastoletni chłopcy. Większość z nich mieszkała na Woli, w domach kolonii Hipolita Wawelberga przy ul. Górczewskiej, i stąd właśnie (od pierwszych liter patrona kolonii posiadającej małe trawiaste boisko) przyjęli nazwę zespołu. Od początku drużynę cechowała dobra technika i fantazja w grze. Z każdym miesiącem Wawel grał coraz dojrzalej, by w 1944 roku uchodzić nawet za faworyta okupacyjnych rozgrywek. Po wojnie większość zawodników zasiliła Polonię, a kilku z nich (Jerzy Szularz, Jerzy Fronczak, Zygmunt Ochmański i Tadeusz Świcarz) zdobyło wraz z „Czarnymi Koszulami” mistrzostwo
Polski w 1946 roku.
To drużyna organizowana z inicjatywy Aleksandra Zaranka z piłkarzy mieszkających w podwarszawskim wówczas Okęciu. Trzon stanowili zawodnicy tutejszych przedwojennych klubów: Okęcia, PZL i Okęcianki. Jako jeden z nielicznych zespołów uchował przed konfiskatą sprzęt piłkarski i miał łatwy dostęp do bezpiecznego boiska na Okęciu. Niemal stale utrzymywał wysoką sportową formę, należąc do najlepszych konspiracyjnych drużyn.
Drużyna występowała już w 1940 roku i od początku należała do najsilniejszych. Złożona z piłkarzy mieszkających głównie po prawej stronie Wisły i korzystających z boiska przy ul. Podskarbińskiej. W rozgrywkach w 1942 i 1943 roku występowała pod szyldem Olimpia , ale na początku 1944 roku nastąpił rozłam. Pierwsza drużyna powróciła do pierwotnej nazwy i była niekwestionowanym liderem okupacyjnych rozgrywek, które przerwał wybuch Powstania. Pod nazwą Olimpia występowały zaś silne rezerwy. Bramki Grochowa bronił wówczas legendarny później Henryk Borucz, a prężnym działaczem był Tadeusz Szulc. Po wojnie klub przyjął milicyjny patronat i w 1948 roku zmienił nazwę na MKS Gwardia.
Powstał na początku 1943 roku w wyniku fuzji kilku żoliborskich drużyn (Promyk, Osiedle, Zenit i AKS) i mokotowskiego Błysku. Nawiązywał do przedwojennych tradycji robotniczego Marymontu i z tym klubem był
utożsamiany przez widzów. Gwiazdami zespołu byli: Jerzy Olszewski, Tadeusz Borowiecki, Leszek Rylski i Leonard Szczawiński. Każdy z nich z powodzeniem kontynuował karierę piłkarską po zakończeniu wojny, a Leszek Rylski został nawet (jako jedyny z Polaków) członkiem komitetu wykonawczego europejskiej federacji piłkarskiej UEFA.
Zespół powstał w 1942 roku z chłopców mieszkających na Woli. W 1943 roku drużyna przebojem zwyciężyła w Klasie B i awansowała do grona najsilniejszych. Trzon zespołu stanowili bracia Maruszkiewiczowie (kilka lat po wojnie stali się podporą warszawskiej Gwardii) i bramkarz Zdzisław Sosnowski. Ciekawostką była obecność w drużynie polskiego
Niemca Henryka Milke „Miłkowskiego”. Jak wspomina Zdzisław Sosnowski, Milke dzięki legitymacji folksdojcza uratował pewnego razu walizę ze sprzętem sportowym Korony, skonfiskowaną przez niemiecką żandarmerię na rogu ulic Targowej i Kijowskiej.
Urządzanie meczów w Warszawie, wobec coraz bardziej restrykcyjnej postawy okupanta, stawało się niebezpieczne. W tej sytuacji większe znaczenie nabierały ośrodki podmiejskie takie jak Ursus, Włochy, Karczew, Legionowo, Konstancin i Piaseczno. Ta ostatnia miejscowość przed wojną na mapie futbolowej Polski była słabo znana. Trzy rachityczne drużyny – Sokół, Strzelec i Makabi – nie odgrywały niemal żadnej roli. Czas wojny sprawił, że Piaseczno, głównie za sprawą tutejszego działacza WOZPN Tomasza Jaroszyńskiego, stało się ważnym futbolowym ośrodkiem, w którym w 1943 roku rozegrano nawet prestiżowy mecz Warszawa – Kraków.
Polonia była jedynym stołecznym ligowcem występującym pod swą nazwą. W całym okupowanym kraju robiły tak jeszcze pierwszoligowe drużyny krakowskie (Cracovia, Wisła, Garbarnia, Podgórze). W 1944 roku występy Polonii były niezwykłym magnesem przyciągającym tłumy, ale też i ogromnym ryzykiem. W tej sytuacji część warszawskiej drużyny przystała na opiekę niemieckiego przedsiębiorcy z Bremy Waltera Caspra Toebbensa, właściciela „szopów” działających na terenie byłego getta.
Nowa drużyna występowała w czarnych koszulkach, formalnie używając nazwy WTC (Walter Toebbens Club), co powszechnie tłumaczono jako Warszawskie Towarzystwo Czarnych. Dzięki temu szyldowi gracze Polonii mogli gościć w Radomiu, Krakowie, a nawet w Nowym Targu. Występy drużyny WTC, czasem utożsamianej z reprezentacją Warszawy, budziły ogromne zainteresowanie i były okazją do patriotycznych wystąpień publiczności – np. organizatorzy meczu w Radomiu musieli z tego powodu uciekać ze swojego miasta
przed śledztwem gestapo.
Przejście Polonii pod opiekę Toebbensa spowodowało wzmocnienie drużyny i zasilenie jej kilkoma najzdolniejszymi graczami z innych zespołów. Sprawiło też, że tak wzmocniony zespół WTC znajdował się poza sportowym zasięgiem innych. Dodatkowo gracze Toebbensa mogli liczyć na papiery pracownicze – ausweisy chroniące choćby przed ulicznymi łapankami. Ale choć dyrektorem przedsięwzięcia był pochodzący z Krakowa żydowski przedsiębiorca Ludwik Marmor,
nie obyło się bez oskarżeń o niepotrzebne kontakty z okupantem. Drużyna mimo starań Marmora nie została dopuszczona do konspiracyjnych rozgrywek i dopiero w lipcu 1944 r. uzgodniono, że pod swoim szyldem przystąpi do nich Polonia. Wybuch Powstania Warszawskiego sprawił, że rozgrywek 1944 r. nie dokończono.
W okresie powojennym WOZPN i odpowiednie władze wyjaśniały status drużyny WTC. Odstąpiono od wszelkich sankcji, uznając,że zdobywanie ausweisów było zwykłą okupacyjną praktyką.Co ciekawe, drużyna fabryczna istniała też choćby przy krakowskiej fabryce Oskara Schindlera.
W okupowanej Warszawie w sposób zorganizowany uprawiano też inne dyscypliny. Turnieje tenisa ziemnego przeprowadzano na korcie Instytutu Głuchoniemych i w Milanówku, a grywali w nich Bohdan Tomaszewski i Ignacy Tłoczyński (obaj Legia). W kawiarni „U Aktorek” spotykali się łyżwiarze i łyżwiarki, głównie z WTŁ. W 1940 roku w Pruszkowie zorganizowano nawet konspiracyjne mistrzostwa w łyżwiarstwie szybkim. W teatrzyku „Melodia” odbywały się za zgodą okupacyjnego Urzędu Propagandy walki bokserskie. Na Wiśle trenowali żeglarze (OYK i AZS) i pływacy (AZS). Regularne turnieje o mistrzostwo Warszawy rozgrywali siatkarze (AZS, Warszawianka, Polonia, Iskra).
Bohdan Bartosiewicz, uczestnik okupacyjnych zawodów, wspominał: „Graliśmy w składach trzyosobowych, głównie na Bielanach. Już przed meczami mieliśmy wszystko spakowane, gotowi do ucieczki, jeśli nadjechaliby Niemcy. Było ustalone, że mamy uciekać w dół, lasem w kierunku Wisły”.
Początkowo najpopularniejszym miejscem do grania było Pole Mokotowskie. Tam w maju 1940 roku rozegrano pierwszy turniej – w pobliżu kopca Józefa Piłsudskiego „ktoś wpadł na pomysł, żeby rozgrywki zacząć pod tym kopczykiem, nadać im przez to patriotyczny wymiar” – wspominał Leszek Rylski. Częste wizyty mieszkających nieopodal lotników niemieckich nakazały piłkarzom przenieść się w inne miejsce.
Ulubionym terenem do gry na Pradze stało się boisko przy ul. Podskarbińskiej 10. Położone w środku osiedla mieszkaniowego, gdzie Niemcy niechętnie się zapędzali, było w miarę bezpieczne. Na Ochocie grano przy ul. Opaczewskiej 1, gdzie przed wojną mieścił się ogródek jordanowski. Często grano także na Okęciu (boisko dawnej Okęcianki). W 1943 i 1944 roku coraz częściej grywano w miejscowościach podwarszawskich, co zwiększało bezpieczeństwo. I tu jednak (np. w Karczewie i Konstancinie) zdarzały się organizowane przez okupantów łapanki na piłkarzy i oglądających mecze widzów.
„Graliśmy na boiskach ziemnych, klepiskach bez trawy i siatek na bramkach, z kibicami stojącymi tuż przy liniach końcowych. Jedynie w Piasecznie był teren, który choć trochę przypominał boisko z prawdziwego zdarzenia – po bokach rosła tam trawa” – opowiadał Zdzisław Sosnowski, bramkarz okupacyjnej Korony.
Rozgrywki okupacyjne cieszyły się wielką popularnością wśród Warszawiaków. „Byliśmy zaczepiani na ulicach przez setki nieznajomych osób z pytaniami – kiedy gdzie i z kim panowie grają mecz? Schlebiało to i żenowało, ale i było niebezpieczne” – wspominał na łamach „Stolicy” Mieczysław Szymkowiak.
O terminie i miejscu gier publika dowiadywała się pocztą pantoflową. Decydujące mecze potrafiło oglądać blisko 5 tysięcy widzów. Zbierano datki dla zawodników. W obliczu groźby łapanek wyznaczano osoby, które miały ostrzegać o zbliżającym się patrolu niemieckim. Nie zawsze się to udawało. W trakcie meczu Wir – Mirków w Konstancinie w 1943 roku hitlerowcy urządzili obławę na widzów i zawodników. Do uciekających strzelano. Od kul zginęło kilka osób.
Publiczność nie potrafiła jednak zrezygnować z oglądania meczów, także tych pod Warszawą. „Wyjazdy połączone były z całodziennym pobytem na łonie natury w otoczeniu rodzin, żon, narzeczonych, kolegów i kibiców. Sporo małżeństw skojarzyło się dzięki tym meczowo-weekendowym eskapadom. Mecze dostarczały tysiącom ludzi zdrowej rozrywki,
tak potrzebnej nawet w najcięższych okresach życia” – pisał redaktor Mieczysław Szymkowiak.
siatek na bramkach, a tuż za nimi kibice, żywo reagujący na wydarzenia na boisku” – wspominał Zdzisław Sosnowski (na zdjęciu). [ze zbiorów Zdzisława Sosnowskiego]
W zrujnowanej Warszawie inauguracja sezonu 1945 odbyła się w marcu na stadionie AZS (obecnie Drukarza) w Parku Skaryszewskim. Zagrały dwa kluby dobrze znające się z czasu okupacji: Polonia i Okęcie, osiągając remis 3:3. W maju ruszyły rozgrywki legalnego już WOZPN. Zwyciężyła w nich Polonia, docierając później do pierwszego powojennego finału mistrzostw Polski. Zagrała w nim znakomicie, sensacyjnie zdobywając mistrzostwo kraju na rok 1946. „Wychowani w czasie wojny, byliśmy piłkarzami z żelaza” – twierdził po latach Zdzisław Sosnowski. „Na odcinku odbudowy Warszawy «Polonia» pierwsza wykonała swe zadanie” – pisał Stanisław Mielech.
Czasy się zmieniły. Nowa polityczna rzeczywistość spowodowała, że organizacje, związki czy kluby sportowe musiały
akceptować komunistyczne porządki. Kto się z tym nie godził, popadał w rozliczne kłopoty. Już nie wojna, ale polityka zaczęła brutalnie wkraczać w życie sportowe…
Lista okupacyjnych piłkarzy, którzy polegli w czasie II wojny światowej, jest niezwykle długa i wciąż nie do końca zbadana. Jak pisał na łamach miesięcznika „Stolica” Mieczysław Szymkowiak, „z samej tylko czołówki okręgu zginęło ponad kilkadziesiąt osób. Ogółem lista strat obejmuje kilkaset nazwisk”. Poniższe zestawienie nie próbuje odtworzyć hekatomby sportu żydowskiego…