Echo stadionu nr 12, 23 grudnia 1945 r.
W rozmowie z płk. Więckiem WKS MON, starym działaczem sportowym i byłym zawodnikiem piłkarskim dowiedzieliśmy się trochę szczegółów z działalności klubu.
Płk. Więcek w dużej mierze jeszcze przed wojną był jednym z propagatorów sportu w wojsku, obecnie zaś stara się usilnie, by dziedzina ta stała się jedną z podstawowych gałęzi wyszkolenia każdego żołnierza. Dobry żołnierz musi też być i dobrym sportowcem.
Przystępujemy do rzeczy i zadajemy pierwsze pytanie.
– W jakich warunkach powstał Wojskowy Klub Sportowy MON ?
– W ramach krótkiego wywiadu trudno mi będzie wypowiedzieć się szerzej, a więc będę stosował styl nieomal telegraficzny. Klub nasz powstał z inicjatywy zastępcy II Wiceministra Obrony Narodowej, Płk. Ignacego Narbutta, w warunkach bardzo ciężkich, bo właściwie bez niczego – bez funduszów, sprzętu i terenów sportowych. Dzięki jednak dużemu zrozumieniu korpusu oficerskiego, który nie tylko popiera i sympatyzuje ze sportem, ale bierze w nim czynny i liczny udział, w dużej mierze trudności zostały już usunięte. Szybko zorganizowaliśmy się i ruszyliśmy do pracy w tempie iście amerykańskim.
– Jak przedstawia się obecnie praca w klubie ?
– W tej chwili czynne SA sekcje: gimnastyczna, siatkówki, koszykówki i pływacka, zaś w trakcie organizacji sekcje: sportów zimowych, samochodowa, strzelecka , tenisa stołowego, jeździecka, myśliwska. Ogółem jest ponad 300 członków z czego obecnie około 100 czynnych. Gotówkę zdobyliśmy przez opodatkowanie się w wysokości 50 zł od członków jako bezzwrotne wpisowe. Sprzęt zamówiliśmy w fabryce w Bydgoszczy, a do czasu jego wykonania korzystamy z IMCA. Doprowadzamy do skutku przejęcie przez nas obiektu na Podsudeciu, który zamierzamy użyć w zimie na kursy narciarskie, zaś w lecie jako dom wypoczynkowy.
– Jakie są plany klubu na przyszłość ?
– Myślimy o innych sportach jak: wioślarstwo, żeglarstwo, tenis, lekkoatletyka i piłka nożna, ale to wszystko to pieśń przyszłości wiosennej. To są plany, których realizacje uzależniamy przede wszystkim od doprowadzenia do stanu używalności stadionu W.P. , a następnie od pomocy finansowej. Nie tracę wiary w pomyślność sprawy skoro mamy za sobą tak możnych protektorów i wielkich sympatyków sportu jak Minister Sportu Wolski, płk. Narbutt, płk. dr Rudolf i płk. Minecki , którzy przyrzekli swoją cenną współpracę i pomoc.
– Jak pan pułkownik zapatruje się na sport w wojsku ?
– W celu przygotowania żołnierza do wojny, należy użyć wszystkich środków. Jednym z takich właśnie środków jest bezsprzecznie wychowanie fizyczne i sport, albowiem zdrowie, wytrzymałość i odporność na trudy, ogólna sprawność fizyczna i wreszcie silne nerwy, są podstawowymi elementami wartości bojowej każdego żołnierza. Dziś po sześcioletniej całkowitej przerwie , sport musi być otoczony szczególną opieką i bezwzględnie upowszechniony – nie może być żołnierza nieuprawiającego jakiejś gałęzi sportu. Uważam iż właśnie w dzisiejszym okresie kiedy młodzież przybywająca do wojska jest prawie że zupełnie nieprzygotowana sportowo, należy we wszystkich jednostkach wojskowych organizować WKS-y, w których w zależności od umiejętności musza uprawiać sport i to masowo.
Przez masowe uprawianie sportu wytrąci się automatycznie broń z ręki zwolennikom zawodowstwa, ponieważ tych „dobrych” z ekstraklasy będzie tak dużo, że robienie z nich interesu wprost nie będzie się opłacało.